Zimowe Biegi Górskie Falenica 2013 vol II

with Brak komentarzy

Ale ci kostka napuchła. Ona tak jakby się przesunęła. – oznajmia dziewczyna spod ściany. Druga siedząc na ławce przygląda się swojej stopie.

Rzeczywiście. Zobaczcie. – podchodzi do nich trzecia kobieta w zielonkawej, jaskrawej kurtce.

Jesteśmy w damskiej szatni już po tym morderczym dla mnie biegu.

– Wcale ci się nie dziwię, że sobie zwichnęłaś tą kostkę. – stwierdza starsza blondynka spod okna. – Przy takich warunkach na trasie, to mogło każdemu się przytrafić.

Przypominam sobie warunki panujące na trasie, które także sprawiły mi wiele cierpienia.

Pierwsze okrążenie to głownie sypki i lepki śnieg jeszcze niedostatecznie ubity, przez pierwszych szalonych biegaczy.

Drugie to już zdecydowanie lesze warunki, ale znów zdecydowanie bardziej ślisko na podbiegach.

Poza tym wilgotne w środku obuwie od przyklejonego z zewnątrz śniegu. Z trzecim katastrofa.

Rozbabłany śnieg wymieszany z piachem z wydmy.

Koszmar podbiegowy w postaci wiecznie ześlizgujących się butów na trasie.

A mnie to ramię jakoś tak dziwnie pobolewa – oznajmia siedząca niedaleko mnie na ławce kobeta w różowym podkoszulku, poruszająca raz po raz okrężnymi ruchami ramionami.

Przydałby się jakiś masażyk. – oznajmia kobieta od zwichniętej kostki – A jak sobie wspomnę bieg w Sulejówku. Jak przyjemnie było się tak wymasować po biegu. – rozmarzyła się.

Nie dziwię się skoro masował cię ten brunet. – dodaje jej znajoma ściągając biegowe getry. – Ja chciałam żeby on mnie wymasował. No ale ty mnie ubiegłaś i tak przypadł mi ten blondyn. –  dodaje schylając się, aby rozwiązać obuwie.

Nie narzekaj. Blondyn też był niczego sobie. – dodaje kobieta od kostki, wykrzywiając się lekkim grymasem z bólu.

W sumie masz rację. Niczego sobie był.

Ja osobiście to zawsze mam pecha do masaży. We Wrocławiu po maratonie trzeba było zmykać bo pociąg ucieknie.

W Warszawie po maratonie szybko na pociąg bo pilne sprawy rodzinne. W Poznaniu po maratonie też nie skorzystałam, bo trzeba do domu zaraz wracać. – wzdycham, sięgając po kurtkę z wieszaka.

Naciągam lewy a potem prawy rękaw. Następnie wsuwam czapkę i zarzucam swój błękitny worek na plecy, jednocześnie opuszczając duszne pomieszczenie damskiej szatni.

Ja uciekam. Na razie dziewczyny. Trzymajcie się.

26 stycznia 2013

podpis

Zapraszam także do obserwacji mojego konta na Instagramie i Twitter, gdzie na bieżącą pokazuje wam co u mnie się dzieje oraz polubienia strony na Facebook’u, gdzie pojawia się więcej górskich wpisów.


Moje zdjęcia z zawodów

Zaobserwuj Magdalena Boczek:

Mam na imię Magda. Swoją przygodę z górami rozpoczęłam ponad 10 lat temu. Od tego czasu brałam udział w kilkudziesięciu wyjazdach i wyprawach górskich w różne zakątki świata. Jeśli lubisz jeździć w góry tak jak ja i chcesz zorganizować swój własny wyjazd w góry wysokie? To jesteś we właściwym miejscu. Pomogę ci zorganizować każdą wyprawę górską!

Latest posts from