Jak organizuję wyjazdy w góry?

with Brak komentarzy

Jak organizuję wyjazdy w góry

Dzisiaj o tym jak to się robi. Jak się organizuje wyjazdy w góry wysokie i nie tylko.

Oczywiście wszystko zależy od miejsca docelowego naszej wyprawy, a więc …. na moim przykładzie można wyróżnić trzy podstawowe typy wyjazdów…

Przypadek pierwszy – weekend w Tatrach

Jeśli chodzi o góry położone na terytorium naszego kraju lub w jego bliskiej odległości, oczywiście mam tutaj na myśli głównie Tatry. Sprawa jest dla mnie oczywista.

Wsadzam tyłek w najbliższy PKS do Zakopanego, który zazwyczaj odjeżdża z dworca Warszawy Zachodniej o 23 z minutami w piątkowy wieczór i po kilku godzinach, czyli gdzieś koło godzinny 7 rano w sobotę mogę ruszać w górę na szlak.

Powrót wygląda podobnie, z tą tylko różnicą, że odbywa się w niedzielę z jedno nocnym niedospaniem, a przecież w poniedziałek trzeba zjawić się w pracy.

Organizacja tego typu wyjazdu ogranicza się nie tylko do opłacenia transportu, ale zabrania parę ciuchów na zmianę, głównie kalesonów do spania, ewentualnie dodatkowego podkoszulka, gatek, kurtki, rękawiczek i czegoś tam na głowę.

Ze sprzętu warto mieć kijki, okulary, mapę i termos na herbatkę lub kawkę, w zależności kto co lubi popijać na grani.

Poza tym ważnym elementem jest sam plan wyprawy,
a jeżeli jest to wyjazd spontan to warto zabrać ze sobą cienki śpiwór
i ewentualnie matę do spania.

Bo w czasie szczytu w sezonie spanie na glebie murowane.

Żywność można sobie podarować i jak najbardziej można stołować się w schroniskach. Ja jednak zawsze staram się gdzieś w plecaku zachomikować jakiś smakołyk, którym aktualnie w danym momencie się zajadam beznamiętnie.

Przypadek drugi – tydzień w Alpach

Po pierwsze transport. Wyjazdy w Alpy w moim przypadku sprowadzają się także do wsadzenia tyłka z tym, że w tym przypadku do auta i po zażyciu aviomarinu przespaniu całej trasy.

Niestety nie spożycie aviomarinu przeze mnie kończy się przymusowymi przystankami średnio co kilkanaście kilometrów i podziwianiu krajobrazów z za barierki autostrady.

Tyle o transporcie, który w przypadku samochodu jest najszybszy i umożliwia zabranie tylu rzeczy ile sam pojazd jest wstanie pomieścić.

Można oczywiście wybrać opcję z samolotem i dojazdem na miejsce środkami komunikacji lokalnej. Taki sposób trwa dłużej, ale nie wymaga w moim przypadku spożycia aviomarinu.

Po drugie sprzęt i ciuszki.

Zasada jest bardzo prosta im wyżej,
tym więcej zabawek zabieramy ze sobą.

Ja zazwyczaj wszystkie zabierane w góry rzeczy rozbijam na:

  • biwakowe: namiot, śpiwór, mata, kuchenka, garnki itp.,
  • wspinaczkowe: plecak, uprząż, czekan, raki, kask, lina, sprzęt zjazdowy itp. Nie chcę za bardzo wchodzić w szczegóły, które zależą od planowanej działalności w górach.
  • ciuszki, tudzież szmatki czyli: kalesony do spania w komplecie z górą, bielizna, kalesony termoaktywne, koszulki do łażenia w dzień, spodnie, skarpetki trekkingowe i wełniane, buty trekkingowe bądź skorupy, kurtka, sweter puchowy, czapka, bufa, rękawiczki itp.

Celowo przyrządów higienicznych nie wymieniam, bo ja się w górach praktycznie nie myję. Oczywiście żartowałam.

O higienie osobistej napiszę więcej innym razem, bo to bardzo trudny i wstydliwy temat, ale bardzo ciekawy.

Po trzecie żywność.

…………………………………………………………………

Jeżeli jesteście ciekawi co jadam podczas swoich wyjazdów w góry.
Przeczytacie o tym w moim blogowym poście.

Link do posta.

…………………………………………………………………

Patrz poprzedni mój post.

Po czwarte koszty pozostałe, czyli ubezpieczenie od sportów wysokiego ryzyka i koszt wymiany waluty.

Warto skorzystać z rocznego ubezpieczenia Alpenverein, ewentualnie można na czas wyjazdu wykupić indywidualne.

Ważne jest aby pokrywało koszt przeprowadzenia ewentualnej akcji ratunkowej w górach.

Przypadek trzeci – trzy tygodnie na bezludziu

A nawet i więcej. Tak zwany duży kaliber do którego trudno się przygotować w miesiąc i czasem trzeba na przygotowania poświęcić nawet cały rok.

Po pierwsze, jeśli znamy już swój cel, to musimy koniecznie dowiedzieć się jak do niego dostać, czyli rozpoczynamy poszukiwania połączenia lotniczego oraz dodatkowego dojazdu dalej, czyli do tzw. punktu, od którego rozpoczniemy działalność górską.

Najlepiej w tym celu przewertować dostępne relacje z podobnego wyjazdu na rynku czasopism, książek czy też przewodników.

Warto także zajrzeć do internetu.

Przy okazji należy zaznajomić się z sytuacją gospodarczą kraju i poziomem inflacji, czyli zrobić rozeznanie runku cenowego, dlatego też data pochodzenia informacji ma ogromne znaczenie.

Po drugie zezwolenia, czyli tak zwane permity. Zmora każdego daleko bieżnego górołaza, czyli chcesz wleźć to płać.

Tutaj warunki bywają różne, podobnie jak same opłaty.

Także zalecam szukać świeżych informacji lub dotrzeć do samego źródła informacji, aby była najpełniejsza.

Jest to koszt który trudno obejść i niestety najczęściej stanowi zwykłą darowiznę.

Po trzecie wymóg posiadania agencji oraz inne warunki przeprowadzania akcji górskiej.

O to jest bardzo ważne, ponieważ nie na każdą górę można sobie wejść samemu, nawet z zezwoleniem w ręku.

Co góra to inny obyczaj i czasem wymóg posiadania przewodnika górskiego, czyt. obiboka, jest obowiązkowy.

Po czwarte spanie i jedzenie. Czyli co, gdzie i za ile.

To ważne, bo nie zawsze trzeba taszczyć swoje jedzenie z kraju.

Dla przykładu w Himalajach można na niektórych trasach stołować się w prywatnych teahousach, gdzie można także spać. Poza tym istnieje wiele firm, które wynajmują namioty z materacami. Ta sama usługa obejmuje też kucharza.

Ale nie zawsze tak jest i dlatego w tym obszarze konieczne jest odpowiednie przygotowanie.

Po piąte sprzęt i ciuszki. Oczywiście zależy od rodzaju działalności w górach.

Zagadnienie podobne do tego opisanego w części dotyczącej Alp. Myślę, że nie ma sensu dalsze rozwijanie tematu.

Po szóste ubezpieczenie. Najczęściej indywidualne.

W przypadku gór wysokich powinno uwzględniać pokrycie kosztów przeprowadzenia akcji ratunkowej z udziałem helikoptera na wysokości 5000 m n.p.m.

Większość ubezpieczycieli proponuje tego typu usługę pod nazwą sporty wysokiego ryzyka, sporty ekstremalne, wspinaczka wysokogórska itp.

Po siódme szczepienia. Zarówno te obowiązkowe, jak i opcjonalne.

Warto także przed wyjazdem w góry wysokie odwiedzić stomatologa i lekarza pierwszego kontaktu, aby dostać na receptę na takie lekarstwa jak m.in. diuramid, konkretny antybiotyk oraz coś na chorobę brudnych rąk.

Poza tym nie można zapominać o apteczce i środkach higieny osobistej.

…………………………………………………………………

Jeżeli jesteście ciekawi co wygląda zachowanie mojej higieny
podczas wyjazdów w góry.
Przeczytacie o tym w moim blogowym poście.

Link do posta.

…………………………………………………………………

Po ósme wymiana waluty. To tak zwany koszt ukryty i niesie za sobą tzw. podwójne przewalutowanie.

Jest to koszt nieunikniony. Ponadto warto się poważnie zastanowić, czy warto brać ze sobą na wyjazd karty płatnicze lub kredytowe, skoro 80% wyjazdu spędzimy na całkowitym bezludziu.

Po dziewiąte – wiza tranzytowa czy turystyczna.

Rzecz błaha, czasem nie wymagana, jednakże warto wcześniej zapoznać się z warunkami wjazdu do danego kraju, żeby resztę wyjazdu zamiast pod szczytem X nie spędzić na jego lotnisku.

 

podpis


Zapis do newslettera

Zaobserwuj Magdalena Boczek:

Mam na imię Magda. Swoją przygodę z górami rozpoczęłam ponad 10 lat temu. Od tego czasu brałam udział w kilkudziesięciu wyjazdach i wyprawach górskich w różne zakątki świata. Jeśli lubisz jeździć w góry tak jak ja i chcesz zorganizować swój własny wyjazd w góry wysokie? To jesteś we właściwym miejscu. Pomogę ci zorganizować każdą wyprawę górską!