
Dobrze zdaję sobie sprawę z tego, że można przeżyć swoje życie bez określania celów, planów na przyszłość i wyznaczonego kierunku działania. Tak po prostu z dnia na dzień. Każdy ma do tego prawo i ja to szanuję, pod warunkiem, że osoba świadomie zgadza się na prowadzenie takiego trybu życia i nie użala się raz po raz nad swoim losem.
Jednym słowem warto planować i wytyczać sobie nowe cele, tylko jak to zrobić skutecznie? Tak aby zrealizować swoje plany z sukcesem?
Ponoć całe powodzenie w realizacji wyznaczonych celów leży w motywacji i działaniu. Ale dla mnie przede wszystkim powodzenie naszego celu uzależnione jest od jego starannego określenia.
I nie wystarczy tylko dobrze opisać zwój cel i wskazać kierunki jego działania. Trzeba go jeszcze dobrze wyznaczyć.
Celuj w cel, a zatem jak to zrobić?
Odpowiedź może być tylko jedna, za pomocą metody SMART. Nazwa tej metody pochodzi od pięciu słów, które określają cechy jakie powinien spełniać nasz cel, aby był dla nas możliwy do zrealizowania.
A więc twoje cele powinny być …
Szczegółowe
Dokładnie opisz swój cel. Wymień wszystkie szczegóły. Jak ma wyglądać jego osiągnięcie? Opisz drogę do swojego celu? Im więcej wymienisz szczegółów, tym większe prawdopodobieństwo, że osiągniesz to co sobie postanowisz.
Kiedy organizuję swoje wyjazdy, zaczynam szczegółowo planować całą wyprawę. Dzień po dniu od samego wylotu z Polski opisuję co będę realizować już na miejscu, aż do momentu powrotu do domu.
Całą logistykę, załatwianie formalności, zezwolenia, jedzenie, transport, podejście do bazy, wyjście do góry, aż do momentu wejścia na szczyt. Każdy najdrobniejszy szczegół jest ważny. Co mam na sobie? Co zabieram ze sobą? Co jem? Gdzie śpię? Jak się czuję?
I nie ma znaczenia, że będą jakieś przesunięcia w czasie i poślizgi w realizacji, ważne jest żeby mieć cały plan poukładany w głowie.
Mierzalne
W jaki sposób poznasz to, że twój cel został osiągnięty? Określ za pomocą jakich mierników poznasz, że twój cel został zrealizowany.
Atrakcyjne
Wyznaczony cel powinien mieć dla ciebie znaczenie. Musi być na tyle „ambitny”, żeby był dla ciebie atrakcyjny i na tyle realny, aby mógł być dla ciebie możliwy do zrealizowania. Zbyt ambitne cele powodują, że człowiek w drodze do ich realizacji traci motywację i odpuszcza.
To ważna kwestia.
W 2016 roku postawiłam sobie za zadanie wejście na 6000 m n.p.m. Oczywiście kiedyś już spałam na takiej wysokość w Andach. Ale nigdy nie zdobyłam szczytu o takiej wysokości.
Dla mnie to było wyzwanie ambitne. A znalezienie odpowiedniego szczytu dla samotnie wyjeżdżającej kobiety o takiej wysokości stanowiło nie lada orzech do zgryzienia.
Ale w końcu się udało i wygrzebałam gdzieś z czeluści internetu szczyt na „miarę moich możliwości”.
Ponad grubo sześć tysięcy wysokości, prosty technicznie, w miarę przyjazny kulturowo dla kobiet, położony blisko cywilizacji, bez zezwoleń, tragarzy, mułów itd.
Ale coś jednak we mnie pękło. Przestraszyłam się i zrezygnowałam z tego celu. Nie czułam, że jestem na takie wyzwanie gotowa. Ale z sześciu tysięcy nie zrezygnowałam i tak narodził się pomysł na wyjazd w Himalaje Indyjskie, który zorganizowałam tak na prawdę w cztery tygodnie sama, bez pomocy nikogo.
Stok Kangri (6153 m n.m.p.) był właśnie takim celem, na myśl którego czułam, że chcę tam jechać, jednocześnie czułam niepokój obawy przed nieznanym. Ale gdzieś wgłębi siebie wiedziałam że sobie poradzę.
Może nie na 100%, bo tak na prawdę tylko pogoda w górach decyduje o wejściu. Ale byłam w głębi przekonana, że zarówno kondycyjnie, logistycznie jak i sprzętowo jestem przygotowana na tyle dobrze, aby się wspiąć na taką górę sama.
Osiągalne (realne)
Cel musi być osiągalny dla ciebie. Musisz odpowiedzieć sobie na pytanie czy posiadam na dzień dzisiejszy odpowiednie zasoby aby go osiągnąć? Czy mam odpowiednie umiejętności aby go zrealizować?
Nie stawiaj sobie celu ukończenia ultramarotonu na dystansie 260 km jeżeli dopiero rozpoczynasz przygodę z bieganie. Idź małymi krokami. A z czasem dojdziesz tam gdzie chcesz.
Wielokrotnie popełniałam ten błąd.
Wyznaczałam sobie cele, które były dla mnie na pewnym etapie mojego doświadczenia wysokogórskiego nierealne do zrealizowania.
Osobiście mnie to frustrowało, kiedy kilka razy wracałam z wyprawy bez szczytu.
I tak na prawdę długo dochodziłam do tego faktu, iż problem nie leżał we mnie. Tyko w wyborze moich celów i umiejętnościach z nimi związanych. Po prostu byłam na nie jeszcze nie gotowa.
Określone w czasie (terminowe)
Określ dokładne ramy czasowe realizacji swojego celu. Rok, miesiąc, a nawet dzień. Wyznacz sobie czas końcowy realizacji i zastanów się, czy jest on dla ciebie do spełnienia. Jeśli termin realizacji twojego celu wydaje ci się zbyt odległy, wyznacz sobie okresy pośrednie w jego realizacji.
Bądź elastyczny. Nie wszystko musi iść po twojej myśli. Nie wszystko od ciebie zależy. Na nasze życie składają się nieplanowane zdarzenia, które mogą w pośredni sposób wpłynąć na przesunięcie twojego celu w czasie.
Nie walcz z tym. Przyjmij to na klatę i wyznacz kolejny termin realizacji.
W międzyczasie, zrób kilka rzeczy, na które zawsze brakowało ci czasu. A które popchną cię choć trochę w realizacji twojego celu.
Kiedy mi w górach nie szło całkowicie i każda wyprawa kończyła się klapą. Postanowiłam się zatrzymać i nie jeździć w góry, które mnie przerastały, nie tylko wysokością. Ale przede wszystkim mentalnie.
Wtedy zaczęłam odkrywać góry na nowo, po swojemu.
Wróciłam w Tatry, odwiedzałam je raz w miesiącu przemierzając te same szlaki kilkukrotnie.
Postanowiłam też ukończyć kurs wspinaczki wysogórskiej. A także rozpoczęłam na poważnie przygodę z biegami ultra.
To był czas na organizację skromnych projektów w samotności i długo się zbierałam. Aby gdzieś w góry wyższe pojechać.
Ale w końcu skusiłam się na Ararat, no i tak się to wszystko zaczęło.
Mówi się, że w życiu nie można mieć wszystkiego, ja śmiem twierdzić, że można mieć wszystko tylko, że nie od razu, a już na pewno w odpowiednim czasie. A więc marz, planuj, wyznaczaj cele i działaj. Bo na prawdę warto!
Zapraszam także do obserwacji mojego konta na Instagramie i Twitter, gdzie na bieżącą pokazuje wam co u mnie się dzieje oraz polubienia strony na Facebook’u, gdzie pojawia się więcej górskich wpisów.