Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Tak też jest w przypadku moich tegorocznych wyjazdów w Tatry.
Do tego roku Tatry kojarzyły mi się z taszczeniem 50 litrowego plecaka.
Dzisiaj moje podejście do górskich wyjazdów uległo lekkiej modyfikacji. Już nie ciężki plecach, śpiwory, maty i buty trekkingowe. To odeszło na zawsze do szafy.
Od tego roku było lekko i przyjemnie. Buty do biegania, 10 litrowy plecak i wkład do śpiwora.
Okazało się, że jednak się da. A jak do tego wszystkiego pomyślę, że to dopiero początek …
To były wyjątkowe weekendy przepełnione zapierającymi dech w piersiach widokami.
Tatry zawsze mnie urzekały, a że w inne góry mam bardziej utrudniony dojazd to właśnie tutaj, czyli w najwyższym paśmie polskich gór, postanowiłam spróbować biegania na tym „wysokim” poziomie.
Wyjątkowo dopisała mi pogoda w trakcie tych czterech wyjazdów, mimo, że prognozy nie były optymistyczne.
Poza tym jak na początki nie było tak źle, ale jeszcze wiele przede mną do przetarcia w tym temacie.
Biegowe początki w Tatrach
Osoby, które mnie już trochę znają, wiedzą że lubię się rzucać na wiele wymyślonych projektów bez przygotowania.
I tym razem było podobnie, ale że tematyka i doświadczenie górskie nie jest mi obce z dystansem przyjmowałam swoje małe porażki w trakcie wyjazdów.
W końcu człowiek to nie ma szyna i gdy organizm po jednej wyprawie zostanie zmuszony do kolejnego wysiłku ma prawo powiedzieć dość.
I nie ma co naciskać trzeba to uszanować dla swojego dobra, a już przede wszystkim zdrowia.
Statystycznie byłam w Tatrach na bieganiu cztery razy.
Przeleciałam prawie całe Tatry Zachodnie i Czerwone Wierchy. Ta część Tatr pod względem biegania, jak dla mnie, ma najwięcej do zaoferowania.
Bardzo podobała mi się trasa Schronisko Ornak – Schronisko Murowaniec, którą przebyłam w czasie niecałych 5 godzin.
Może w przyszłym roku to właśnie na tej części pasma się skupię, chociaż wpadło mi do głowy już kilka fajnych pomysłów biegowych po słowackiej stronie. Zresztą kto tam wie co mi jeszcze do głowy uderzy w przyszłym roku.
Poza Tatrami Zachodnimi odwiedziłam dobrze mi znane Tatry Wysokie i Murowaniec, gdzie głównie koczowałam nocami.
Na koniec udało mi się zrobić życiówkę na trasie Kuźnice – Hala Gąsienicowa, w czasie 58 min.
Wiem, że stać mnie na więcej i z taką myślą wyczekuję swojego kolejnego sezonu w Tatrach.
Bieganie po Tatrach – Statystyka wyjazdowa
5 – 6 lipca Trasy: Grześ – Rakoń – Wołowiec; Wołowiec – Jarząbczy Wierch – Trzydniowiański Wierch.
19 – 20 lipca Trasy: Trzydniowiański Wierch – Jarząbczy Wierch – Starorobociański Wierch – Ornak; Ornak – Ciemniak – Krzesanica – Małołączniak – Kondracka Kopa – Kasprowy – Liliowe – Murowaniec.
16 – 17 sierpnia Trasy: Murowaniec – Krzyżne – Dolina Pięciu Stawów – Wodogrzmoty Mickiewicza – Murowaniec; Murowaniec – Granaty – Kasprowy Wierch – Murowaniec.
13 – 14 września Trasy: Kuźnice – Murowaniec – Hala Gąsienicowa (Karb pod Kościelcem) – Murowaniec; Murowaniec – Czerwony Staw Pańszczycki – Kasprowy Wierch – Kuźnice.
Do usłyszenia 🙂
PS.
Zapraszam także do obserwacji mojego konta na Instagramie, gdzie na bieżącą pokazuje wam co u mnie się dzieje oraz polubienia strony na Facebook’u, gdzie pojawia się więcej górskich wpisów.