Czego nauczyły mnie góry?

with Brak komentarzy

Czego nauczyły mnie góry - ja na tle Tatr

Kiedy w 2012 roku pierwszy raz pojechałam w Himalaje nie miałam specjalnie doświadczenia wysokogórskiego, a moim jedynym doświadczeniem było wejście na drugi szczyt Alp, Dufourspitze. Myślałam wtedy, że wejście na wysokość niewiele ponad sześć tysięcy będzie tylko formalnością. Jak ja się wtedy pomyliłam.

Ostatecznie wróciłam do domu z niczym.

Tak mi się wtedy wydawało, bo z pozoru wielka porażką, oznaczała dopiero początek moich wysokogórskich zmagań.

Dzisiaj jest 2017 rok, przez te pięć lat od feralnego wyjazdu w Himalaje, zdołałam być dwukrotnie w Andach, aby zmierzyć się z najwyższym szczytem Ameryki Południowej, także dwukrotnie próbowałam swoich sił na najpiękniejsza górze świata Matterhorn. Była też nieudana wyprawa na Grossglockner w Alpach Austriackich.

Ale były także udane wyprawy: na Ararat, najwyższy szczyt Turcji, Elbrus w Kaukazie, na który wybrałam się sama, czy też zeszłoroczna, także samotna wyprawa na Fuji-San w Japonii, był też wyjazd na Damawand w Iranie, oraz ta ostatnia wyprawa na Stok Kangri, mój pierwszy zdobyty samodzielnie sześciotysięcznik w Himalajach Indyjskich.

Trudno nie wspomnieć, iż w międzyczasie udało mi się ukończyć kurs wspinaczki ściankowej, skałkowej i wysokogórskiej.

Co prawda na dzień dzisiejszy ze wspinaniem moje wyjazdy za wiele nie maja wspólnego, ale kto wie co mnie jeszcze czeka w górach w przyszłości. Poza tym było też dużo biegania, w tym pięć startów na ultra dystansie, w większości na dystansie 100 km. Było też dziewiętnaście maratonów, kilka połówek, nie wspominając o krótszych dystansach i kilometrach przebiegniętych na treningach.

Było też bieganie w Tatrach i pierwsze kroki na wyprawach biegowych m.in. na Teneryfie. Była też siłownia i moja przygoda z treningiem wzmacniającym, która zakończyła się uprawnieniami instruktora fitness oraz trenera personalnego. Rozwinęłam też swoją wiedzę w zakresie diety i suplementacji, chociaż tutaj jeszcze dużo pracy mnie jeszcze czeka.

Co by nie powiedzieć, przez te pięć lata zrobiłam sporo, powiedziałabym wiele. Wykorzystałam swój urlop do cna, aby się rozwijać, w szczególności w górach. I mimo, że wiedza nabyta podczas kursów jest niezbędna i jak najbardziej przydatna, to jednak doświadczenie nabyte podczas wyjazdów jest najcenniejsze.

Przez te wszystkie lata porażek, a także i sukcesów, nauczyłam się wyciągać wnioski i wykorzystywać je podczas kolejnych projektów. Nazywam je lekcjami i mimo, że poznałam je dzięki swoim wyjazdom w góry, to jednak idealnie wpasowują się w realia życia na nizinach.

Przedstawiam wam swoich osiem lekcji, których wyniosłam ze swoich wypraw po świecie.

1. Dobry plan to podstawa

Przed wyjazdem planuję wszystko co jest możliwe i zazwyczaj wylatuję w podróż z plikiem kartek, kserokopii w ręce. Dzięki temu wiem co mam załatwić tuż po przylocie, gdzie się udać, gdzie pojechać i gdzie spać.

Dzięki dokładnemu planowaniu udaje mi się przewidzieć niektóre sytuacje, które mogą pokrzyżować moje wysokogórskie plany. Ponadto taki system pracy daje mi ogromne poczucie bezpieczeństwa.

2. Cel jest najważniejszy

Jadąc na swoją wyprawę w góry mam określony cel do realizacji i to on jest najważniejszy. Często zdarza mi się także planować cele pośrednie lub samo zwiedzanie, ale nie koniecznie jestem wstanie, podczas wyjazdu, wygenerować czas, aby te plany zrealizować.

Cel zawsze pozostanie najważniejszy i to na min skupiam się na 100% podczas wyjazdu.

Dzięki takiej koncentracji jestem wstanie zrealizować swoje plany całkowicie.

3. Wyłącz emocje i włącz rozum … kobieto skup się

To moje ulubione hasło ostatniej wyprawy. A ponieważ mam skłonności do odpływania myślami gdzieś w siną w dal, musiałam sama siebie przywoływać do porządku i tak wymyśliłam to hasło.

Miało ono nawrócić mnie na drogę koncentracji i nie pozwalać, aby emocje wzięły górę nad rozumem.

Czy taka metoda działa? Na mnie tak, czego dowodem jest fakt, iż mimo prób odwodzenia mnie od wejścia samemu na Stok Kangri, ja się właśnie uparłam i w końcu na tym szczycie stanęłam.

4. Nie rozmyślaj, tylko działaj

Pewnie nie tylko mi zdarza się moment ekscytacji jakimś projektem. W takich momentach nakręcamy się i oczami wyobraźni widzimy jak ten pomysł już się realizuje. Niestety jedynie w strefie fantazji, ponieważ w praktyce nasza samomotywacja po dwóch dniach niemal spada do zera.

A zatem w jaki sposób zachować samomotywację na dłużej? Najlepiej w fazie wstępnej ekscytacji zapanować nad emocjami i na chłodno przemyśleć projekt, a następnie wziąć się do działania.

Takie podejście powstrzyma nas przed samo wypaleniem motywacyjnym.

5. Najpierw to co najważniejsze

Przy każdej wyprawie mam rozpisane sprawy do załatwienia każdego dnia. Są to tzw. priorytety, które muszą być załatwione w pierwszej kolejności. I nie ma wybacz. Najpierw załatwiam zezwolenia, a potem idę się najeść gdzieś na mieście, przed wyruszeniem w góry.

Taki sposób działania nauczył mnie dyscypliny nie tylko podczas wyjazdów.

6. Korzystaj z doświadczenia

Dzisiaj przygotowanie wyprawy przychodzi mi z łatwością, ale nie zawsze tak było. Niejednokrotnie moi znajomi stwierdzają, że mam wszystko obcykane, że jestem świetnie zorientowana i zorganizowana. Może i jestem, ale do niedawna taka nie byłam. I nie ma co się dziwić, skoro mam za sobą organizację siedmiu samotnych wyjazdów i nie jedne zęby na nich zjadłam, tak więc i doświadczenie mam na tyle duże, aby do wielu kwestii wyprawowych podchodzić rutynowo.

Jednak mimo tak dużego doświadczenia z każdym kolejnym wyjazdem uczę się czegoś nowego.

7. Wyciągaj wnioski, ucz się

Czy odniesiesz sukces, czy poniesiesz porażkę, zawsze wyciągaj wnioski. Z porażek uczymy się nie popełniać błędów, natomiast z sukcesów wyciągamy to co najlepsze i to co jest jeszcze do poprawienia, a zawsze coś się znajdzie.

Umiejętność wyciągania wniosków, pozwala nam pójść do przodu, rozwijać się i pomaga w realizacji jeszcze trudniejszych wyzwań.

8. Zamieniaj porażki w sukcesy

To bardzo trudne, kiedy z wyprawy na wyprawę nie wchodzisz na szczyt, a najbliżsi z twojego otoczenia na wieść o twojej nowej wyprawie otwierają oczy ze zdumienia stwierdzając, że po co jedziesz skoro i tak nie wejdziesz.

Nie powiem ci jak zbudować w sobie poczucie pewności siebie, żeby kolejny i kolejny raz próbować mimo porażek. Ale mogę potwierdzić, że jest to do zrobienia.

Zapraszam także do obserwacji mojego konta na Instagramie i Twitter, gdzie na bieżącą pokazuje wam co u mnie się dzieje oraz polubienia strony na Facebook’u, gdzie pojawia się więcej górskich wpisów.


Zapis do newslettera

Zaobserwuj Magdalena Boczek:

Mam na imię Magda. Swoją przygodę z górami rozpoczęłam ponad 10 lat temu. Od tego czasu brałam udział w kilkudziesięciu wyjazdach i wyprawach górskich w różne zakątki świata. Jeśli lubisz jeździć w góry tak jak ja i chcesz zorganizować swój własny wyjazd w góry wysokie? To jesteś we właściwym miejscu. Pomogę ci zorganizować każdą wyprawę górską!

Latest posts from